poniedziałek, 13 maja 2013

Słodki deser molekularny z serem pleśniowym i granatem.



                      
                          Ten przepis jest ukłonem w kierunku warsztatów kulinarnych SeryPolskie.pl. Mimo użycia elementu kuchni molekularnej w celu wzbogacenia formy to może zbyt pięknie to nie wyszło. Ale to może bardziej moje szaleństwo. W każdym razie nie o to tu chodzi. Chodzi o połączenie smaków:) A to co tutaj się stało (chociaż obiektywny nie jestem, ale czasem potrafię wyrzucić do kosza to co ugotuję:P) wyszło genialnie:P Patrzcie na zdjęcie, a ja będę jechał od góry to co tutaj mamy:


1.       1. Na łyżeczkach jest oczywiście granat. Lubię gdy w deserze jest jakiś owoc, a tutaj przydało się trochę kwasku:) Na warsztatach do deseru owocu nie dodawaliśmy.  Uważam, że granat bardzo pasuję do śmierdzących serów. Jakoś trzeba zabić ich smak:D

2.       2. Pierwsza warstwa od góry – ta wiśniowa… dlaczego jest wiśniowa? Proste, bo to wiśniówa:P Oczywiście zredukowana na patelni. Do tego deseru rzecz absolutnie niezbędna! Na patelnie wlałem ok. 100 ml wiśniówki i podpaliłem. Jak będziecie to robić uważajcie na sufit:P Jeśli jeszcze nigdy nie flambirowaliście to obejrzyjcie jakieś filmiki na youtube.


3.       3. Środkowa warstwa to rzecz z której najbardziej jestem dumny bo a)sam ją wymyśliłem, b)jest cholernie prosta, c) jest super ekstra mega w smaku:P. Jest to pasta miętowo-limonkowo-bananowa. Do miksera wrzucamy szklankę liści mięty, obraną ćwiartkę limonki, łyżkę śmietany 18% oraz połówkę obranego banana. Miksujemy :)

4.       4. Trzecia warstwa to po prostu kogiel- mogiel  słodzony cukrem palmowym. 1 żółtko, pół łyżki cukru, ubite ubijaczką:P

5.       5. Na żółtej warstwie znajdują się pomarańczowe kuleczki:) To jest właśnie ten element kuchni molekularnej. Do wykonania tychże kulek niezbędne są alginian sodu oraz chlorek wapnia. Jeśli jesteście zainteresowani dam namiar gdzie można te składniki dostać:P Kulki zrobione są z syropu z zielonej szyszki sosny:) Słodkie i pyszne, rozpływające się w ustach.

6.       6. Ostatnia warstwa to roztopiona czekolada, posłodzona trzcinową melasą. Melasa trzcinowa sama w sobie zbyt cudownego smaku nie ma. Jest natomiast zdecydowanie zdrowszą alternatywą dla cukru. W połączeniu z czekoladą smakuje bardzo dobrze:)

7.       7. Deser posypałem rozgniecionymi orzechami włoskimi iii …. serem. Ja użyłem rokpola bo w danym momencie nie miałem dostępu do innego. Im bardziej śmierdzący ser kupicie tym lepiej:P Niestety w supermarketach dobrych serów nie dostaniecie. I tutaj znowu odeślę Was do Serów Polskich (www.serypolskie.pl) . Za 39 zł można kupić deskę naprawdę ciekawych serów na spróbowanie.

                    Przygotowując ten deser skupiłem się na tym co z czym można połączyć żeby było dobrze. Na warsztatach przekonałem się, że po pierwsze śmierdzący ser naprawdę pasuje do słodkich deserów. Po drugie, doskonale komponuje się ze słodkim koglem moglem i zredukowanym słodkim alkoholem. Po trzecie, im ser jest intensywniejszy tym bardziej zaczyna smakować z czekoladą. Czekolada jak wiadomo dobrze łączy się z miętą. Sama mięta i czekolada? Nie.. Zakwaszenie delikatnie limonką i dodanie banana… właśnie tego potrzebowała ta pasta:) Oczywiście deser najlepiej smakuje jak wszystko wymiesza się razem:P Pozdrawiam w tym miejscu Gieno Mientkiewicza i Aleksandra Barona bo dzisiaj trochę korzystałem z ich umysłów:) Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lista Blogów Kulinarnych Durszlak.pl